Recenzja prób Outlast (PC)

Długo oczekiwany spin-off Red Barrels Przetrwać został, po niewielkim szturchnięciu i popchnięciu, wydany na PC. I już najwyższy czas, z czym Outlast 3 nadal trzymane są w tajemnicy, a wszelkie szczegóły na ten temat są żmudnie skąpe. Pytanie brzmi: był The Outlast Trials naprawdę warte kilku lat kręcenia kciukami i ponownego przeżywania tego samego powracającego koszmaru szukania baterii alkalicznych w ciemności? A może było to moralnie płaskie i bezkierunkowe; pozbawiona tekstur bomba, która nie ma się czym pochwalić poza duchowym połączeniem z marką IP?
Nie zrozum mnie źle, The Outlast Trials ma prawo być uważanym za godnego przeciwnika w obszarze gry kooperacyjnej. To powiedziawszy, z pewnością nie jest to zwykła rzecz Przetrwać doświadczenia i nasuwa się pytanie: czy Red Barrels naprawdę straciło z oczu to, co sprawiło, że serial stał się filarem definiującym gatunek w 2013 roku, czy też całkowicie pozbawiono twórczej kontroli nad tym, co, szczerze mówiąc, powinno być uderzający powrót uznanej antologii?
Welcome Back
Aby umieścić cię na zdjęciu, The Outlast Trials Akcja rozgrywa się na długo przed wydarzeniami obu Przetrwać oraz Przetrwać 2. W środku zimnej wojny firma Murkoff Corporation — ta sama firma, która pojawiła się w oryginalnej grze — stara się wykorzystać ludzkie świnki morskie, aby zmusić je do wzięcia udziału w serii barbarzyńskich i wątpliwie złowrogich wyzwań. Podobnie jak poprzednio, ich celem jest pranie mózgu tym, którzy są w ich szponach, i ostatecznie ocena ich stanu umysłu przed wypluciem – wypłukanego, niezrównoważonego psychicznie i obciążonego wieczną traumą. Zatem nic nowego.
Narracyjnie, The Outlast Trials nadaje na tych samych falach, co poprzednie rozdziały. Co więcej, fakt, że Murkoff Corporation jest także głównym workiem treningowym gry, pomaga w niewielkim dopracowaniu fabuły. I wiesz, to świetnie – bo kto nie lubi w dzisiejszych czasach odrobiny dodatkowej historii skropionej ich prequelem? Było to bezpieczne posunięcie i opłaciło się zaskakująco dobrze, mimo że było dość przewidywalne i trochę przestarzałe. Chyba jednak trzeci raz jest urokiem?
Prolog, za który warto umrzeć
Pierwsze dwadzieścia minut The Outlast Trials pozwala zanurzyć się w klimatycznym labiryncie zbudowanym z gorączkowych snów i mechanicznych koszmarów. I skłamałbym, gdybym powiedział, że nie były to najbardziej przerażające i łamiące ciało momenty, jakie kiedykolwiek widziałem, wypluwane z krainy survival-horroru. Nie żebym spodziewał się czegoś mniejszego od Red Barrels, pamiętajcie. Nie trzeba dodawać, że twórcy zaatakowali mocno i skutecznie i od samego początku wywołali wybuch szokującego horroru.
Wyposażony w parę noktowizorów, początkowo będziesz musiał zbadać niezliczoną ilość wydeptanych cieniem tuneli i „pokojów śmierci”, z których każdy bardzo przypomina ukochaną serię SAW Jamesa Wana. Mniej więcej piętnaście minut przedzierania się przez cienie na palcach z ogonem mocno schowanym między nogami i nagle jesteś w real świat. Niespodzianka, niespodzianka — to podziemny bunkier, w którym ty i cała masa innych macie pozostać do rozpoczęcia kolejnego procesu. Witaj w domu, pacjencie.
Na papierze jest to materiał wzorcowy – nawet złoty pył. I wyjątkowo dobrze wzmacnia surową zdolność Red Barrels do tworzenia fascynujących światów z przekonującą historią. Co więcej, tym bardziej imponujące jest to, że The Outlast Trials jest wciąż w fazie wczesnego dostępu, co oczywiście oznacza, że wciąż jest mnóstwo kłódek do odblokowania oraz skał i szczelin do otwarcia. Nawet teraz, w obecnym, w połowie ukończonym stanie, szkielet ma więcej niż wystarczającą liczbę bajerów i gwizdków, aby zapewnić mu przewagę. Za to mówię, wyrazy uznania dla Red Barrels; ci goście z pewnością wiedzą, co robią, jeśli chodzi o wystawianie scen teatralnych wypełnionych krwią.
Między komicznym a pokręconym
Gdzie oryginał Przetrwać skupił się na straszeniu graczy do białego rana, The Outlast Trials zamiast tego opiera się na atmosferze i nie wspominając o poczuciu grozy, które ty i twoi koledzy z drużyny obdarzacie siebie podczas każdej danej próby. I właśnie z tego powodu, w zależności od składu, w którym trafisz, próby mogą okazać się albo naprawdę przerażające, albo wręcz komiczne. Ale z doświadczenia zauważyłem, że to drugie było bardziej powszechne niż cokolwiek innego. Ma to jednak sens, biorąc pod uwagę, że śmiech jest lekarstwem wszechczasów na strach i w ogóle.
Pomijając komedię, Ostatnie próby chlebem i masłem jest ewidentnie głód wartości szokującej. Zgodnie ze swoją naturą jest to raczej groteskowe, a nawet wątpliwie pokręcone. A jeśli myślałeś, że odcięta głowa wyłaniająca się z pachwiny zmaltretowanego mężczyzny jest dziwna (dzięki, Informator), to chłopcze, jeszcze nic nie widziałeś.
Aby dać wam wyobrażenie o tym, jak daleko na południe zaszło Red Barrels, można jedynie wskazać jedną z trzech dostępnych wersji próbnych, które obecnie znajdują się w wersji gry z wczesnym dostępem. Z jednej strony masz próbę, która zmusza cię do wrzucania mechanicznych dzieci do maszynki do mielenia mięsa, a z drugiej strony masz zadanie polegające na przekształceniu sierocińca w przystań dla wszystkiego, co bezbożne. Najwyraźniej chłopaki z Red Barrels mieli dość zdrowego rozsądku i potargali tutaj kilka piór, co w większości przypadków im się udało – i, dodam, całkiem pięknie.
A rozgrywka?
Ale co z samą rozgrywką? Cóż, w tym tkwi pytanie, na które bardzo niewiele osób jest w stanie odpowiedzieć. Biorąc pod uwagę, że gra wciąż znajduje się w fazie wczesnego dostępu, można śmiało powiedzieć, że na danym terytorium pojawia się jeden lub dwa błędy. Ale powiedziawszy to, jeden z Ostatnie próby Największym problemem nie są wpadki graficzne, ale sztuczna inteligencja wroga. Krótko mówiąc, jest to śmiesznie niesprawiedliwe, a czasami na granicy absurdu, aby je w ogóle zrozumieć. Przykładem może być konieczność ukrycia się w beczce tylko po to, by prześladująca cię istota nagle zatrzymała się obok ciebie i czekała, aż się wyłonisz. Na początku jest to zabawne, ale przy dwunastej próbie już nie tak bardzo. Domyśl.
Dobra wiadomość jest, The Outlast Trials faktycznie wspiera całkiem solidną platformę opartą na trybie dla wielu graczy. I znowu, chociaż posiadanie zespołu, który stanął na głowie, aby pomóc ci w potrzebie, pomaga, ogólnie rzecz biorąc, wygłupianie się również zapewnia wszechstronne, przyjemne doświadczenie. Niezależnie od tego, kogo masz w wybranej drużynie, szperanie w ciemności w poszukiwaniu generatorów i wykonywanie innych bagiennych i nieco przyziemnych zadań jest nadal, biorąc wszystko pod uwagę, prostym, ale skutecznym sposobem na pompowanie krwi. A te pościgi w kotka i myszkę? Cóż, najwyraźniej jest kilka śrub, które można dokręcić w późniejszych patchach, ale jeśli to ma znaczenie, pozostało jeszcze sporo gry do przeżucia. Chodzi o to, że, cóż, to nie do końca przypomina danie główne jeszcze.
Ale czy to jest to Przetrwać?
Jeśli chodzi o elementy horroru, to Przetrwać jest tak znany – tak, istnieją pewne aspekty, które łączą go z innymi z tej serii. To powiedziawszy, te składniki naprawdę błyszczą tylko wtedy, gdy są smakowane same; podczas gdy gra z trzema innymi osobami zwykle psuje immersję i dodaje do miksu szczyptę slapstickowego humoru. Teraz, w zależności od Twojego stylu gry, The Outlast Trials może zaspokoić potrzeby jednego z dwóch typów publiczności, co w pewnym sensie czyni z niego miecz obosieczny, który doskonale potrafi zabawić jedną stronę, ale kosztem zepsucia drugiej.
Ale to jest to naprawdę an Przetrwać gra? W swej istocie tak. Ale powiedziawszy to, nie mogłem powstrzymać się od długotrwałych wybuchów nostalgii, które często przenosiły mnie z powrotem do scenariuszy przedstawionych w Back 4 Blood lub jakikolwiek inny survival-horror dla czterech graczy. Czasami tego nie czułem oryginalny wystarczyło, a zamiast tego przeniosło mnie tylko do światów, które, jak miałem wrażenie, widziałem już kilkadziesiąt razy wcześniej.
To prawda, że Red Barrels wykonało fantastyczną robotę, przenosząc skradanie i ogólny dreszczyk emocji związany z pościgiem do swojej najnowszej wersji. Ale kiedy wszystko zostało powiedziane i zrobione, nie jest to całkiem na równi z wcześniejszymi rozdziałami, które, szczerze mówiąc, zdefiniowały całe pokolenie posiadające niewiele więcej niż majątek, jaki posiadało wówczas. Prawda została powiedziana, The Outlast Trials mógł równie dobrze spróbować tej stęchłej wody, a mimo to sprawić, że smakowała jak świeżo parzony eliksir miażdżącej kości grozy.
Werdykt
Próba zmiany kursu przez Red Barrels i skupienie się na czymś bardziej interaktywnym jest w najlepszym razie godna pochwały, ale kiedy wszystko jest już powiedziane i zrobione… The Outlast Trials po prostu nie jest tym, czego można oczekiwać od sagi, która przed jej pojawieniem się stworzyła już ramy dla czegoś naprawdę wyjątkowego. I choć najnowszy wpis nie rozczarowuje całkowicie według dzisiejszych standardów, brakuje mu wiele z podstawowego uroku i estetyki IP.
Nie trzeba dodawać, że pomimo zmiany kierunku, The Outlast Trials to w dalszym ciągu fantastyczna gra kooperacyjna, nie wspominając już o takiej, która zapewnia większą regrywalność niż zdecydowana większość wysokobudżetowych marek IP typu Battle Royale. I chociaż jego próby są wciąż w fazie tworzenia, trzy tory, które ma w swoim arsenale, nie są jałowe ani pozbawione jakiejkolwiek radości. Konkluzja jest taka, że jeśli Red Barrels będzie w stanie dokręcić kilka śrubek i ulepszyć tę na wpół upieczoną sztuczną inteligencję, to z pewnością mógłbym pominąć fakt, że nie jest to Przetrwać gra w sercu. Jednak pod odpowiednim przewodnictwem może być więcej. A jeśli jest coś takiego The Outlast Trials musi ulepszyć swoich wielokrotnie nagradzanych kuzynów — to prawda jeszcze.
Recenzja prób Outlast (PC)
Koniec ze starym, wejście z nowym
Podczas gdy próba dawania przez Red Barrels Przetrwać świeża warstwa farby jest co najwyżej godna pochwały, The Outlast Trials po prostu nie jest tak estetyczny jak jego poprzednicy. I chociaż jest to doskonała gra w trybie współpracy, nie jest to podstawowa część horroru, z którą mieliśmy nadzieję się połączyć.