Best Of
5 restartów gier wideo, których powinieneś unikać

Znasz powiedzenie: „Jeśli coś działa, nie naprawiaj tego”? Okazuje się, że wielu deweloperów nigdy nie otrzymało tej konkretnej notatki, ponieważ istnieje mnóstwo niedopracowanych rebootów, które prawdopodobnie lepiej sprawdziłyby się jako ślepe zaułki niż autentyczne próby wskrzeszenia czegoś, co nigdy nie powinno zostać zniszczone. Prawda jest jednak taka, że istnieje niepokojąco dużo szokująco słabych reaktywacji, co nasuwa pytanie: czy deweloperzy naprawdę stracili pasję do innowacyjnych, świeżych pomysłów, czy też uparcie dążą do wskrzeszenia rzeczy, które nie powinny istnieć?
Jakkolwiek by nie patrzeć na reboot, nie da się uniknąć ostatecznej krytyki ze strony zagorzałych fanów. A jeśli naprawdę chcesz otworzyć książkę o jednych z najgorszych rebootów w historii, to nie szukaj dalej. Oto, naszym zdaniem, pięć najgorszych rebootów wszech czasów.
5. Odkupienie drogi
Dla tych, którzy nie pamiętają, road Rash była niegdyś uwielbianą serią wyścigową, która praktycznie zdominowała rynek gier zręcznościowych. Dzięki dużej dawce przemocy i nieokiełznanym intrygom, saga motocyklowa ostatecznie stała się jedną z najlepszych w swoim rodzaju. Mimo to, była to saga, która najlepiej sprawdzała się w czasach, gdy walka pojazdami była bezproblemowa. Jednak kilka lat później społeczność nieco straciła akceptację dla tej koncepcji. Okazało się, że jedynym deweloperem, który nie do końca zrozumiał, był ten, który wprowadził prawa autorskie. zmartwychwstał w 2014 roku.
Wykup drogowe był jednym z tych typowych przypadków próby powrotu do złotych czasów, gdy sam produkt był już dawno po terminie przydatności. Ta niechlujna próba odtworzenia przestarzałej koncepcji ostatecznie wyrządziła serii więcej szkody niż pożytku. A przez arogancję deweloperów, reboot okazał się kompletnym i kompletnym chaosem, z psującymi rozgrywkę błędami, przestarzałą grafiką i fatalną mechaniką rozgrywki na dodatek. Czy powinien pozostać w latach dziewięćdziesiątych? Na litość boską – tak.
4. Wiersz świętych
Volition miało klucze do stworzenia równie fascynującej kontynuacji Saints Row IV. A z kartami i narzędziami po jego stronie, mogło to być coś naprawdę niezwykłego – wręcz radykalnego. Ale dla ludzi z Deep Silver kontynuacja nie brzmiała zbyt zachęcająco, a reboot, przynajmniej dla nich, był jedynym sensownym krokiem naprzód. Ale, kurczę, co to był za błąd.
Reboot tej pełnej chaosu gry RPG z 2022 roku spotkał się z jedynie kwaśnymi recenzjami, głównie z powodu niedopracowanej mechaniki i leniwego scenariusza. Nie wspominając o mnóstwie błędów i wątpliwie pustych postaciach, które, szczerze mówiąc, w żaden sposób nie przyczyniły się do sukcesu Volition. Podsumowując, Saints Row było fatalnym błędem ze strony dewelopera. A to, co sprawia, że jest to trudniejsze niż zwykle, to fakt, że wbrew powszechnemu przekonaniu, Volition prawdopodobnie wiedziało od samego początku, że jest skazane na porażkę.
3.SimMiasto
Poświęćmy chwilę i powiedzmy jedno: SimCity, pomimo jednej lub dwóch drobnych wad, nigdy nie była zepsutą grą ani nie była na dobrej drodze do stania się zużytą serią. Jednak dla EA potrzebne było świeże malowanie i zupełnie nowy początek, który, przynajmniej w ich oczach, wprowadziłby potencjalnych graczy w zupełnie nową koncepcję. Koncepcja ta jednak koncentrowała się na grze online, do której nie każdy miał bezpośredni dostęp.
Co stanowiło dzwonek śmierci dla SimCity ponownym uruchomieniem były problemy z łącznością już pierwszego dnia, które spowodowały, że setki tysięcy graczy zebrało w całość nawet jeden plan, zanim został wyrzucony. Fakt, że ty miał być online i grać jeden gracz gra była absurdalna, a mimo to EA nie poddawało się i poszło za nią. Jednak dla zdecydowanej większości graczy SimCity 4 była bezpieczniejszą i, bądźmy szczerzy, o wiele bardziej godną zaufania alternatywą.
2. Sam w ciemności
Wyjaśnię to i powiem tak: Alone in the Dark to cholernie przerażająca gra. Chociaż śmiało można powiedzieć, że nie mogę powiedzieć tego samego o jej reboocie z 2008 roku, grze, która wepchnęła nam walkę na siłę, próbując zaspokoić głód, który, szczerze mówiąc, nigdy nie istniał. I to nie jedyny powód, dla którego ten rozwodniony reboot okazał się rozczarowaniem. Nie zapominajmy o niedopracowanym formacie epizodycznym z wątpliwą fabułą. Ach, i o świecie pełnym błędów, który tak się złożyło, że był grą w całości.
Alone in the Dark Gra zadebiutowała w 1992 roku, w czasach, gdy horrory dopiero się rozkręcały. Frédérick Raynal, twórca oryginalnej serii, stworzył prawdziwą bestię w gatunku point-and-click, która zawierała niemal wszystko, czego można oczekiwać od współczesnego horroru. Niestety, reputacja ta szybko prysła, gdy ponad dekadę później w ręce studia Eden Games trafiła gra.
1. Złodziej
Można powiedzieć, że jeśli szukasz wciągającej serii skradanek opartej na włamaniach, zdecydowanie powinieneś się na nią zdecydować Złodziej. Z drugiej strony, nie warto sięgać po reboot Square Enix z 2014 roku, który, szczerze mówiąc, nie ma żadnego związku z oryginalną sagą. Natomiast Ion Storm od samego początku miał tę koncepcję gotową do użycia.
Oczywiście, Złodziej Nie jest złą grą. To znaczy, pod warunkiem, że nie przeszkadza ci wyruszenie w podróż, która w najmniejszym stopniu nie przypomina jej źródła. Jej rozgrywka, która w dużej mierze opiera się na, no wiesz, kradzieży, była całkiem niezła. To powiedziawszy, nie była też aż tak wspaniała, ani nie wymagała przebudowy, skoro oryginalna saga miała już wszystko, a jeszcze więcej schowanych. Podsumowując, Square Enix dostrzegło w tej grze szybki zysk. Niestety, odbiło się to na tobie zaraz po premierze, ponieważ szybko znalazła się na dnie każdej sprzedaży za dolara na północ od Antarktydy.
A więc, co o tym sądzicie? Czy zgadzacie się z naszą piątką najlepszych rebootów? Czy są jakieś nieudane rebooty, o których powinniśmy wiedzieć? Dajcie nam znać na naszych portalach społecznościowych. w tym miejscu lub w komentarzach poniżej.