Kontakt z nami

Recenzje

Recenzja Dying Light: The Beast (PS5, Xbox Series X/S i PC)

Zdjęcie awatara

Opublikowany

 on

Dying Light: Recenzja Bestii

Gdyby kiedykolwiek miała nastąpić apokalipsa zombie, chciałbym być na miejscu Kyle'a Crane'a. Pamiętacie go z filmu z 2015 roku? Dying LightOd tamtej pory Crane postarzał się o kolejne 13 lat, zamknięty w podziemnym laboratorium i poddawany nieetycznym eksperymentom na rozkaz „Barona”. Tak, nawet z torturami i igłami wbitymi w moje ramiona, wciąż pragnę Crane'a. imponujący parkour i mocne ciosy po mojej stronie. Mimo to, nawet z niemal nadludzką akrobacją i miażdżącymi czaszkę ruchami, bestie-zombie potężniejsze od ciebie z łatwością pozbawią cię resztek zdrowia. Głównie w ciemnościach nocy, gdy Volatiles wychodzą na łowy. 

Wszystko to powinno być znane każdemu, kto grał Dying Light lub kontynuacja, Dying Light 2: Pozostań człowiekiemPodstawy systemu rozgrywki niewiele się zmieniły. Mimo to pojawiły się nowe funkcje i zmiany, które mogą wpłynąć na Twoją decyzję o zagraniu w nową grę. Z mnóstwem najnowszych gier dostępnych w każdym sklepie na każdej głównej platformie do gier, Ciche Wzgórze, Duch Yotei, Hades II, żeby wymienić tylko kilka, musisz być wyjątkowo ostrożny przy tym, jak dzielisz swój czas pomiędzy grami. 

Czy najnowszy wpis w Dying Light Czy warto poświęcić około 20 do 40 godzin na granie w swoim grafiku? A może lepiej zostawić to w tle? Przekonajmy się w naszym Dying Light: Bestia przegląd poniżej.

Grzeczna dziewczyna

Dying Light: Recenzja Bestii

Minęło trzynaście lat, uwięziony w podziemnym laboratorium i poddany najróżniejszym eksperymentom. To wszystko było torturą, która sprawiła, że ​​stałeś się pół człowiekiem, pół zombie. I właśnie wtedy, gdy twoje życie szczura laboratoryjnego wydaje się owocne, zostajesz wypuszczony na wolność do opanowanego przez zombie świata zewnętrznego, a twój oprawca twierdzi, że twoje ciało nie jest mu już potrzebne. Oczywiście, pragniesz zemsty. Ale najpierw pełna przygód eksploracja Castor Woods, nowej lokacji… Dying Light: Bestia, gdzie spotykasz ocalałych, którzy potrzebują twojej pomocy. 

Kyle Crane to intrygujący bohater, przyznaję, z zawiłościami, które mogę jedynie potwierdzić jako człowiek. Oczywiście, jest sfrustrowany i często zrzędliwy. Mimo to wciąż ma czuły dotyk dla tych, którzy potrzebują pomocy. Często zbacza ze ścieżki zemsty, by rozjaśnić komuś dzień. I to właśnie te cechy sprawiają, że jego postać na tyle dobrze się rozwija, że ​​mogę się z nim utożsamić i docenić jego wyczyny. 

Rozczarowujący jest antagonista, znany jedynie jako „Baron”. Rządzi Castor Woods za pomocą swojej prywatnej armii i torturował oraz eksperymentował na wielu innych osobach oprócz Crane’a. Najwyraźniej duży, zły szef Będziesz budować napięcie, aż do upadku. Jednak rozwój jego postaci pozostawia wiele do życzenia. Jego przeszłość, motywacje i prawdziwa natura są powierzchownie zbadane, przez co fabuła jest słaba.

Nie tylko antagonista, ale cała narracja. To dość głupia i często przewidywalna opowieść, która szybko Cię znudzi. Możesz nawet cieszyć się lepszym doświadczeniem, pomijając dialogi i przerywniki filmowe, ponieważ to eksploracja Castor Woods ujawnia prawdziwe piękno. Dying Light: Bestia jest o godz.

Do lasu

rozmowa przez krótkofalówkę

Rzeczywiście wygląda oszałamiająco. Bujne, zielone lasy i misterne zadrzewienia, z klifami i jeziorami rozsianymi co kilka mil. Wygląda jak europejska wieś ożywiona w całym swoim bogactwie detali i kolorów. I naturalnie, jazda przez nią jest spokojna. O tak. Zdecydowanie nie chcesz być… wpadanie na hordy zombie Podziwiając widoki. Koniecznie wskocz do jednej z ciężarówek, upewnij się, że masz wystarczająco dużo paliwa i przedzieraj się przez wszystkie zombie na swojej drodze. Jeśli nie dla przetrwania, to po to, by szybciej dotrzeć do celu. 

Nie ma szybkiej podróży, ale dzięki ciężarówkom i mapie w mniejszej skali, nie ma takiej potrzeby. Przemierzanie Castor Woods, łączenie kryjówek, wykonywanie zadań pobocznych i poszukiwanie skarbów nie sprawi, że poczujesz się zmarnowany. A to wszystko z bonusem w postaci naprawdę zapierającego dech w piersiach świata. Prawdziwe Dying Light fani jednak będą chcieli uprawiać parkour po malowniczych miejscach i Dying Light: Bestia pod tym względem również nie zawodzi. 

Eksplorujesz mieszankę zalesionych terenów i malowniczych wiosek. Wszystkie poczyniły znaczący krok naprzód w zakresie tworzenia ścian i dachów o strukturze łamigłówek, które można wykorzystać do parkouru. Będziesz skakać z dachu na dach, z łatwością wspinać się na zbocza klifów i pokonywać ogromne przepaście, chwytając się haka. Wszystko jest płynne i przyjemne, niczym małpa, która widzi pięć kroków przed wszystkimi przeszkodami, na które musi wskoczyć i manewrować. 

Podobnie jak Assassin Creed, być może nawet bardziej szybki i szalony, parkour wydaje się być najlepszą częścią Dying Light: Bestia. Jeśli Pozostań człowiekiemparkour wydawał się zbyt mocny, BeastGra jest bardziej realistyczna i dynamiczna, zawiera setki animacji sprintu, skoków, wspinaczki i huśtania się na gałęziach, które nadają jej bardziej uziemiającego, ciężkiego charakteru i pędu.

Rozprysk mózgu

przeklęty

Czy jest coś fajniejszego niż przebijanie głów zombie? Wyrywanie im nóg z brzuchów i obserwowanie, jak ich obrzydliwa krew rozpryskuje się po ekranie? To właśnie satysfakcjonująca rozgrywka, której szukają fani. Dying Light, Beast oferuje ponadprzeciętne możliwości. Wszystkie sfatygowane kije baseballowe, ostrza ze znaków drogowych, klucze francuskie i inne prowizoryczne bronie do walki wręcz, które znajdziesz w otoczeniu, rozcinają zombie z mocnym i satysfakcjonującym efektem.

Możesz także tworzyć dodatkowe obrażenia żywiołowe na broni białej, nadając jej wybuchy ognia lub trucizny, które błyskawicznie wyeliminuj grupy zombieBroń ma tym razem limit wytrzymałości. Będziesz więc musiał ją co jakiś czas ulepszać, zanim całkowicie się rozpadnie. Możesz też uciekać się do strzelania z broni palnej, korzystając z różnych strzelb, pistoletów, miotaczy ognia, granatników, wyrzutni pił tarczowych i innych. Amunicja jest jednak dość ograniczona, więc możesz ją uzupełnić łukiem i kuszą, które również są bardzo przydatne do eliminowania zombie walczących na dystans. 

Zdecydowanie masz aż nadto narzędzi, by zmiażdżyć mózgożercze obrzydlistwa, które cię ścigają. Ale żadne, jak twierdzę, nie dorównuje walce na gołe pięści. Coś w rodzaju miażdżenia pięściami ciała i obserwowania, jak włókna i krew sączą się z miotających się ciał. Nawet z rozerwanymi kończynami i ziejącymi dziurami w brzuchu, zombie pozostają odporne, szarżując na ciebie, aż zostaną całkowicie rozerwane na strzępy.

To wszystko jest cholernie satysfakcjonującą pętlą, która nigdy się nie starzeje, aspekt, który Dying Light doskonalił się od czasów Dead Island. Ale w Dying Light: Bestia, będzie ci jeszcze lepiej, gdy odblokujesz Tryb Bestii.

Hulk Smash

Dying Light: Recenzja Bestii

Zadając lub odnosząc obrażenia, gromadzisz punkty Bestii, które napełniają wskaźnik Bestii. Uwolnienie ich sprawi, że będziesz szybszy, silniejszy i potężniejszy. A na chwilę staniesz się odporny na ataki. Nic więc nie powstrzymuje cię przed przekształceniem się w Hulka. Zwykłe pięści z łatwością przebijają głowy i wnętrzności zombie, a nawet pokonują ich całą masę bez utraty zdrowia i wytrzymałości.

Ulepsz swoje zdolności Bestii, a będziesz mógł skakać wyżej, krzyczeć, by ogłuszyć zombie wokół siebie, i zdobyć więcej nadludzkich mocy. Bestia może cię łatwo przytłoczyć, przez co walki staną się o wiele łatwiejsze i nudniejsze. Ale Dying Light: Bestia idealnie zbalansował wskaźnik, aby był dostępny tylko wtedy, gdy desperacko go potrzebujesz. W ten sposób wciąż pozostajesz na krawędzi śmierci, popadając w cykliczną panikę za każdym razem, gdy atakują cię grupy zombie.

A nie wspominając już o nocy, kiedy to Volatiles ruszają na łowy. Nawet twoja transformacja w Bestię nie jest w stanie się równać z tymi złoczyńcami, którzy rozszarpią cię na strzępy, jeśli cię dopadną. Jednak łupy, które możesz zdobyć w nocy, zapewniają ten nieuchwytny stosunek ryzyka do nagrody, który umacnia Dying Light: BestiaNajlepsze elementy survival horroru. Obszary takie jak Strefy Mroku również skrywają najwięcej łupów, ale są też pełne zombie. Albo konwoje wojskowe z rzadkim łupem, ale otoczone przez dzikie zombie.

Werdykt

Dying Light: Recenzja Bestii

To, co miało być na początku Dying Light 2: Pozostań człowiekiemRozszerzenie DLC do gry "Zombie" rozrosło się do godnej, samodzielnej odsłony, prawdopodobnie znacznie lepszej niż którakolwiek z jej poprzedniczek. To bardziej realistyczne i realistyczne podejście do przetrwania w świecie zombie, które zapewnia prawdziwie przerażające doświadczenie w walce ze śmiercionośnymi potworami natury. Z pewnością przetrwasz ten atak dzięki licznym i wszechstronnym umiejętnościom walki i parkouru, ale często o włos.

To napięcie związane z wejściem do Strefy Ciemności lub stawieniem czoła niemal niezwyciężonym, niestabilnym typom zombie nocy pozostaje nienaruszone Dying Light: Bestia—Modus operandi serii, którą pokochaliśmy i uwielbiamy, ale z nutą trybu Bestii. Rozrywanie zombie gołymi rękami nigdy się nie zestarzeje.

Sama fabuła może być przeciętna. Ale rozgrywka rekompensuje to z nawiązką, oferując satysfakcjonujące doświadczenie survival horroru, które idealnie równoważy dostęp do narzędzi i zasobów niezbędnych do życia, a jednocześnie nieustannie trzyma gracza w napięciu, z obawy, że każdy błąd może oznaczać dla niego makabryczny koniec. 

Recenzja Dying Light: The Beast (PS5, Xbox Series X/S i PC)

tryb Bestia

W inwazji zombie nie poczujesz się szybszy i potężniejszy niż w Dying Light: BestiaTo samodzielna odsłona, która mistrzowsko opanowała sztukę mordowania zombie, czy to zrzucając je z krawędzi, odstrzeliwując im głowy, rozrywając kończyny, czy wręcz paląc żywcem lub już martwych. Biorąc pod uwagę nijaką fabułę poprzednich części, nie dziwi fakt, że Beast Nie udało mu się również stworzyć wciągającej fabuły. Ale sama rozgrywka w zupełności wystarcza, by utrzymać zmysły w napięciu, podsycana makabryczną krwią i przepięknymi widokami, które eksplorujesz.

 

Evans I. Karanja to niezależny pisarz z pasją do wszystkiego, co związane z technologią. Lubi eksplorować i pisać o grach wideo, kryptowalutach, blockchainie i innych. Kiedy nie tworzy treści, prawdopodobnie znajdziesz go grającego lub oglądającego Formułę 1.

Ujawnienie reklamodawcy: Gaming.net przestrzega rygorystycznych standardów redakcyjnych, aby zapewnić naszym czytelnikom dokładne recenzje i oceny. Możemy otrzymać wynagrodzenie za kliknięcie linków do produktów, które sprawdziliśmy.

Proszę grać odpowiedzialnie: Hazard wiąże się z ryzykiem. Nigdy nie stawiaj więcej, niż możesz sobie pozwolić stracić. Jeśli Ty lub ktoś, kogo znasz, ma problem z hazardem, odwiedź GambleAware, GamCarelub Anonimowi Hazardziści.


Ujawnienie gier kasynowych:  Wybrane kasyna posiadają licencję Malta Gaming Authority. 18+

Zastrzeżenie: Gaming.net jest niezależną platformą informacyjną i nie obsługuje usług hazardowych ani nie przyjmuje zakładów. Przepisy dotyczące hazardu różnią się w zależności od jurysdykcji i mogą ulec zmianie. Przed wzięciem udziału sprawdź status prawny hazardu online w swojej lokalizacji.