Best Of
5 gier kooperacyjnych, które mogą spodobać się Twojemu partnerowi niebędącemu graczem

Wiecie, nie ma nic lepszego niż spędzanie od czasu do czasu wartościowego czasu z naszymi drugimi połówkami. Jasne, dla wielu to rzadkość – zwłaszcza gdy praca i obowiązki rodzinne od czasu do czasu kolidują. Ale kiedy te chwile w końcu się ujawniają i dają nam odrobinę swobody, zawsze szybko wykorzystujemy każdą sekundę. Z drugiej strony, to, co robimy z tymi chwilami, może spowodować kolejny próg w związku. I właśnie w tym momencie gracze kooperacyjni i osoby niegrające zazwyczaj się zderzają – na samym rozdrożu.
Wprowadzenie do społeczności znajomego lub partnera, który nie gra, może być nie lada wyzwaniem. Niezależnie od tego, czy uważają, że każda gra to śmietnik i niewarta ich czasu, czy po prostu nie podoba im się sam pomysł. Tak czy inaczej, wciągnięcie nowicjusza do ogromnej grupy nie jest łatwym zadaniem. I to nawet nie jest najtrudniejsze. O nie – najtrudniejszą przeszkodą do pokonania jest wybór, od czego zacząć. Bo jeśli pierwszy wybór nie wystarczy, by nowicjusz zachwycił – to szanse na zdobycie kolejnego partnera do gry w trybie kooperacji mogą się całkowicie zmniejszyć. Dlatego, choćby z tego powodu – czy możemy zasugerować te pięć punktów wyjścia?
5. LEGO
Szczerze mówiąc, nie ma sensu przypisywać sobie konkretnej sagi, jeśli chodzi o adaptacje gier wideo z serii LEGO. Dzieje się tak, ponieważ niezależnie od tego, czy jesteś zagorzałym fanem Harry'ego Pottera, czy miłośnikiem wszystkiego, co związane z Marvelem – LEGO zazwyczaj ma jakąś odsłonę. I na szczęście dla nas, większość tytułów opiera się na podobnym stylu rozgrywki, więc nie da się zboczyć z tematu, jeśli zdecydujesz się na kolejne części w przyszłości. Ale na razie trzymajmy się tu i teraz.
Choć większość (o ile nie wszystkie) gier LEGO luźno nawiązuje do filmowych fabuł, jednocześnie same siebie nie traktują poważnie. Dorzucając odrobinę żartobliwej zabawy i dziecięcego humoru, każda gra od razu staje się bezstresową perełką, która czerpie radość z twojego szczęścia. Co więcej, sama rozgrywka nigdy nie jest zbyt wymagająca – nawet dla zupełnego nowicjusza, który nigdy wcześniej nie tknął joysticka. Jest zabawnie, jest dziko – to po prostu LEGO.
4. Nie głodujcie razem
Po uznanym przez krytyków rozdziale o przetrwaniu w Don't Starve, nadchodzi samodzielna odsłona trybu wieloosobowego, Don't Starve Together. Zgodnie z życzeniem, Klei Entertainment wzięło pod uwagę recenzje z części z 2013 roku i powróciło do tworzenia kontynuacji, która mogłaby ostatecznie zbiec się z rozbudowanym trybem wieloosobowym. I wyszło – szczerze mówiąc – niesamowicie dobrze. Przejmując (prawie) nagrodzoną formułę z oryginału, Don't Starve Together połączyło kilka świetnych cech i stworzyło autentycznie wciągające doświadczenie kooperacyjne.
Niezależnie od tego, czy chcesz grać online, czy z partnerem – Don't Starve Together wystawi waszą więź na próbę, gdy wkraczacie do dystopijnego świata, w którym przetrwanie jest jedynym celem. Wydobywając surowce, budując solidne konstrukcje i stawiając czoła trudnym warunkom na każdym kroku, oboje będziecie walczyć z całych sił, aby przetrwać każdą chwilę na wypalonym pustkowiu.
3. Rozgotowane! 2
Jeśli szukasz gry, w którą możesz grać bez angażowania się w rozbudowaną fabułę, Overcooked! 2 może być najlepszym wyborem. To nie tylko znacznie mniej wymagająca forma wejścia w gatunek gier kooperacyjnych na kanapie, ale także przyjemna, krótka gra, w którą można grać dziesięć razy i która wciąż pozostaje świeża. Co więcej, jeśli chodzi o rozgrywkę kooperacyjną, Overcooked! 2 ma na celu wystawienie na próbę więzi i zachęcenie graczy do współpracy, aby wspólnie tworzyć przepyszne dania. Można się jednak spodziewać kilku niespodzianek po drodze.
Niezależnie od tego, czy jesteś nowicjuszem w gatunku, czy uznanym cyfrowym mistrzem kuchni, Overcooked! 2 wystawi na próbę Twoje umiejętności i skupi się na Twoim stylu gry. Dzięki oryginalnym poziomom, od chmurnych krajobrazów po zatopione świątynie, ta oryginalna perełka sprawi, że będziesz się ścigać w zespole i zapewni Ci mnóstwo godzin zabawy na długie tygodnie.
2. Bracia: opowieść o dwóch synach
Jeśli Twój partner szuka czegoś bardziej fabularnego, a nie czegoś, co pochłonie cały weekend – Brothers: A Tale of Two Sons to bez wątpienia jedna z najlepszych gier, w jakie możesz zagrać. Możliwe, że doświadczyłeś tej poruszającej podróży w samotności i czekałeś, żeby ją przeżyć ponownie z innym graczem, który będzie kontrolował drugą połowę kontrolera? Cóż, teraz może być Twoja szansa.
Brothers: A Tale of Two Sons, mimo że wciska nam na siłę zaledwie dwu- lub trzygodzinną opowieść, to prawdopodobnie jedna z najbardziej poruszających historii, jakie kiedykolwiek zobaczycie. Rozgrywka jest dość prosta i tylko kilka razy po drodze pojawia się jakieś wyzwanie. Ale poza tym, to właśnie dla fabuły będziecie chcieli zostać. Nawet z minimalną ilością dialogów, ambitna misja dwójki rodzeństwa wciąż świadczy o sile tej gry.
1. Potrzeba dwojga
Biorąc pod uwagę, że w przeszłości zajmowaliśmy się A Way Out, co – przyznajmy – było nieco mroczniejszą stroną spektrum, uważamy, że słuszne jest, abyśmy odkopali Hazelight's najnowszy wpis na stosie. Tylko, że w przeciwieństwie do A Way Out, It Takes Two odwraca uwagę od drobiazgowych melodramatów buntu i zdrady i zamiast tego wybiera bardziej radosną scenerię. Ponownie, jako gra kooperacyjna, która nie traktuje siebie zbyt poważnie, It Takes Two opiera się na rozgrywce metodą prób i błędów i kręci się wokół Twojego osobistego stylu gry.
Jedną z rzeczy, które It Takes Two robi bezbłędnie, jest zaskakiwanie na każdym kroku. Niezależnie od tego, czy jest to sam początek, kiedy dopiero co zadomowiłeś się w swoich malutkich butach, czy punkt kulminacyjny słodko-gorzkiego zakończenia, It Takes Two zawsze trzyma graczy w napięciu przez długi czas. Twórcy posunęli się nawet do stwierdzenia, że zapłacą każdemu, kto nie będzie się bawił grą, 10,000 XNUMX dolarów. Choć to dość odważne stwierdzenie, wydaje się, że zachęca nas do sprawdzenia gry. A może twoja druga połówka też chciałaby spróbować swoich sił? A może po prostu skusiłaby się na zgarnięcie dziesięciu tysięcy i zrezygnowanie z gry? Tak czy inaczej — warto spróbować.













