stub 5 złych misji, które prawie zrujnowały dobre gry – Gaming.net
Kontakt z nami

Best Of

5 złych misji, które prawie zrujnowały dobre gry

Zaktualizowano on
misje

Naprawdę nie ma nic bardziej przygnębiającego niż utknięcie w grze wideo, gdy wiesz, jak blisko jesteś jej pokonania. Dzieje się to często w przypadku misji, zwłaszcza przy włączonych trudniejszych poziomach trudności. Ale co możesz zrobić? Próbujemy, próbujemy i próbujemy jeszcze raz, mając nadzieję, że przy wystarczającej wytrwałości w końcu przejdziemy przez to i pocałujemy frustrację na pożegnanie. Jednak dotarcie do tego błogiego momentu jest tym, czego zwykle nienawidzimy.

Zanurzenie się w historię może być naprawdę piękną rzeczą. A kiedy płynnie podążamy za postaciami, które gramy, to połączenie może sprawić, że poczujemy się nie do zatrzymania, jakby żadna misja nie była w stanie zerwać naszej więzi z narracją. To znaczy… dopóki ktoś tego nie zrobi, a my będziemy musieli spróbować odbudować to, co kiedyś było zdrowym związkiem. Wszyscy gardzimy tego typu misjami i często z ich powodu czuliśmy się nieprzywiązani do gry. Weźmy na przykład tych pięć. Tutaj leżą misje, które, szczerze mówiąc, lepiej byłyby stanowić cel opcjonalny lub, w przypadku jego braku, całkowicie spisać na straty.

5. Asteroidy (martwa przestrzeń)

Dead Space – idealny bieg asteroid

Dead Space był prawdopodobnie jednym z najświeższych horrorów w epoce 360 ​​stopni. W połączeniu z innowacyjnymi projektami stworzeń i pokręconymi punktami orientacyjnymi science fiction, debiutancki tytuł udoskonalił kunszt na wyższym poziomie i zawierał wystarczającą ilość materiału, aby stworzyć flagowe dziedzictwo. Walka była ekscytująca i spontaniczna, projekty obszarów były wyjątkowe i pełne tajemnic, a ogólna narracja słynnego USG Ishimura była niewiarygodnie fascynująca. Jednak pod względem misji tylko jeden segment zdołał całkowicie zepsuć immersję. Te przeklęte asteroidy. Ten kwitnący kadłub integralności.

Aż do rozdziału czwartego gra w Dead Space jako elitarny inżynier Isaac Clarke nie wiąże się z niczym szczególnie wymagającym. Naciśnij ten przycisk. Idź do punktu A. Podnieś ten komponent. Idź do punktu B. Otrzymasz zdjęcie. To symulator chodzenia z dziwnym patrolującym Nekromorfem do rozczłonkowania. Jednak potem następuje gwałtowny wzrost trudności, przez co nagle kwestionujesz swoje umiejętności w grze w asteroidy. Dzięki absurdalnie trudnej misji, podczas której musisz chronić integralność kadłuba (która irytująco zaczyna się od 85%), musisz po prostu mieć szybki czas reakcji, mnóstwo szczęścia… i niewiarygodną ilość cierpliwości, aby przejść ją i osiągnąć postęp. Nie śmieszne.

4. „Wielki Boner” (Cienie potępionych)

Cienie Potępionych [Akt 4-1] ✮ Szatańskie piekło ✮ Opis przejścia „Wielki Boner”

Skoro jesteśmy przy temacie strzelania do rzeczy z nieba, wydaje się słuszne, że wylejemy na łupek Shadows of the Dammed i podobną część. Ta część ma niestety formę „Wielkiego Bonera”, rozszerzonego kanonu, który daje ci moc strzelania do potężnych demonów z ich osi. I tak, to jest prawdziwa misja, a także prawdziwa gra. Wierzcie lub nie, ale to dobra gra.

Przemierzając najciemniejsze otchłanie piekła jako zbuntowany łowca demonów Garcia, witają nas najróżniejsze niezwykłe istoty i miejsca, a na dodatek jeszcze dziwniejsza broń. Jednak będąc obezwładnionym łowcą pragnącym ognia piekielnego, żadna podkręcona piłka często nie kumuluje się na tyle wysoko, aby strącić nas z konia. Oczywiście dopóki nie złapiemy mocno Big Bonera. Wtedy nasza moc osłabnie i ostatecznie zostaniemy zmuszeni do pozbycia się wszelkich umiejętności, które pozostały nam do pokonania. Ale przy niekończących się falach wrogów i niezdarnym sterowaniu, które cię obciążają, jesteś w zasadzie sam przez coś, co wydaje się wiecznością banalnych sloganów i nieuczciwych bitew. Przekaż to jednak, a będziesz złoty.

3. „Linie zaopatrzenia” (Grand Theft Auto: San Andreas)

GTA San Andreas - Opis przejścia - Misja #45 - Linie zaopatrzenia... (HD)

Zanim pomyślisz — tak, naprawdę rozważaliśmy umieszczenie na liście kultowej misji kolejowej Big Smoke. Ale szczerze mówiąc, porównując sterowanie na motocyklu terenowym z samolotem RC, nie możemy powstrzymać się od tego drugiego. To okropne, proste i proste. A Zero, wraz z całą jego historią w San Andreas, po prostu nie był najlepszym śmiechem, szczerze mówiąc. Myślę jednak, że co do tego wszyscy możemy się zgodzić.

Na szczęście dla nas Zero prawie schodzi na drugi plan po spotkaniu z nim w San Fierro, pozostawiając nas z zadaniem albo zbudowania z nim trwałej przyjaźni… albo porzucenia go w rynsztoku… tam, gdzie słusznie należy. Jeśli jednak zdecydujesz się pomóc fanatykowi RC i jego sklepowi, w zasadzie narazisz się na cały świat frustracji. Weźmy na przykład misję Linie zaopatrzenia. Wystarczy, że pomyślisz o tym, jak surowe są cele misji i bezlitosne ograniczenia czasowe, a zrozumiesz, dlaczego jesteśmy zobowiązani umieścić tę misję na liście. Bez żalu. Po prostu nienawidzimy Zero.

2. Wyścig (mafia)

Mafia 1 – Wyścig na ekstremalnym poziomie trudności z widokiem z klawiatury

Szczerze mówiąc, ostatnią rzeczą, do której spodziewaliśmy się zapisać jako człowiek w mafii, był wyścig. A jednak jako były taksówkarz mieliśmy rzucić wyzwanie niektórym z największych nazwisk na scenie wyścigowej. Oczywiście, zanim rzuciliśmy się w wir przestępczości, przewieźliśmy już połowę miasta w okolicy (oczywiście przestrzegając dozwolonej prędkości). Ale ten statek odpłynął i w końcu byliśmy gotowi rozbić czaszki i wyłudzić interesy za całą ich wartość. Ale tak się złożyło, irytująco, że na nasze usługi sterników znów było zapotrzebowanie.

Na szczęście Mafia: Edycja Ostateczna osiągnęła poziom trudności charakterystyczny dla pierwotnego wyścigu, dzięki czemu gracze mogli bez problemu przebrnąć przez niego. Jeśli jednak zagrasz w tryb klasyczny, będziesz musiał niestety znosić tę torturę od nowa. Każdy zwrot akcji, każdy zakręt i każda nieuczciwa niekorzystna sytuacja. To wszystko tam jest i absolutnie tego nienawidzisz. Gwarantowane.

1. „Człowiek rozbiórka” (Grand Theft Auto: Vice City)

GTA Vice City - Opis przejścia - Misja #11 - Człowiek od rozbiórki (HD)

Ojej, Rockstar z pewnością uwielbiają dodawać do swoich gier kilka straszliwych misji, prawda? Co więcej, nawet jeśli cały świat otwarcie je opisuje po premierze gry, nadal decydują się na umieszczenie ich w kolejnym projekcie, jakby mając wrażenie, że wszyscy je uwielbiają. I tak, w tym przypadku mam na myśli Zero i malarkey RC. Ale wcześniej jednak chodziło o „Demolition Man”, misję, która sprawiła, że ​​latanie samolotem RC było fenomenalne.

Tak jakby owinięcie głowy niezgrabnym sterowaniem mini helikopterem było jedno – ale także konieczność bicia czasu, uniknięcia całej armii gangsterów strzelających do naszych śmigieł i jednoczesnego zbombardowania całego drapacza chmur? To znaczy, proszę, daj nam spokój. To nigdy nie miało być aż tak niesprawiedliwe. A jednak Rockstar najwyraźniej śmiał się ostatni, przemycając to do podstawowej gry. Problem polegał na tym, że wielu graczy faktycznie odinstalowało grę z tego powodu. W pewnym sensie to oni się zaśmiali. Prawdopodobnie.

 

Jakie więc misje pamiętasz, kiedy sprawiały ci ból w plecach? Daj nam znać na naszych portalach społecznościowych tutaj.

 

Masz dość złych misji? Szukasz więcej treści? Zawsze możesz rzucić okiem na jedną z tych list:

5 najlepszych prezentacji gier wideo wszech czasów

5 najlepszych gier kooperacyjnych, które możesz przedstawić swojemu maluchowi

Jord pełni funkcję Lidera Zespołu w gaming.net. Jeśli nie bredzi w swoich codziennych listach, prawdopodobnie pisze powieści fantasy lub usuwa wszystkie gry z Game Passa, które są dostępne w grach niezależnych.